czwartek, 6 sierpnia 2015

2. I choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę - powrotów nie będzie... (III)


,,wyrazy współczucia
dla wszystkich, którzy znęcają się nad własnym sercem
i myślą o miłościach 
już dawno zaprzeszłych..."


           Wciąż gotując się ze złości, ciągnęła za rękę córkę do auta, zaparkowanego tuż za budynkiem przedszkola. Nigdy nie pomyślałaby, że okazja do spotkania z Zatorskim wydarzy się tak szybko; raptem kilka godzin po tym, jak dowiedziała się, że stopy tego skurczybyka ponownie staną na bełchatowskiej ziemi. Biorąc kilka głębokich oddechów, bezskutecznie starała się uspokoić i panować nad tym żeby nie puścić wiązanki przekleństw w towarzystwie córeczki. Po jaką cholerę on tutaj wrócił? Przecież Włochy miał być jego rajem na ziemi, miejscem, gdzie miał być bezgranicznie szczęśliwy. Bezgranicznie szczęśliwy bez niej.
  - Mamo, skąd znasz Pawła? - Minka pociągnęła kobietę za rękę i tym samym zmusiła do popatrzenia na siebie.
           Agata spojrzała na nią nieprzytomnie, wiedząc, że niedługo nadejdzie dzień, w którym jej córka dowie się, że mężczyzna, którego przez całe życie uważała za swojego tatę, tak naprawdę nie jest jej biologicznym ojcem. Będzie musiała dowiedzieć się, że jej prawdziwym ojcem jest facet, który własną karierę stawiał ponad miłość. Facet, który do tych pieprzonych Włoch zabrał ogromną część jej serca i tylko to, że na świecie miała pojawić się Jaśmina, trzymało ją przy życiu. Bo Bóg wie co stałoby się, gdyby nie ona. Tylko Wojtek wie o tym, że tuż po odejściu Pawła i po zrobieniu testu ciążowego, Agata trzymała w dłoni garść tabletek nasennych. Z niewyobrażalną siłą spuściła w toalecie, obiecując sobie, że da swojemu dziecku to wszystko, czego sama nie miała.
           Czasami zastanawiała się, co byłoby, gdyby Paweł wiedział o córce? Czy starałby się walczyć o nie czy w ogóle by go to nie obeszło? Nie miała pewności, co do tego, czy mogłaby liczyć na libero? Przecież podczas trwania ich związku, to on był numerem jeden; to jego szczęście liczyło się nade wszystko. Agata była tylko ładnym dodatkiem; chociaż na początku wydawało jej się, że jest dla Zatorskiego tlenem...
  - Z przeszłości. Paweł zrobił kiedyś mi wielką krzywdę, wiesz skarbie? – powiedziała cicho, siląc się na słaby uśmiech. Nie chciała, żeby córka widziała ją w stanie emocjonalnego rozgardiaszu; wyrzucała sobie, że przed momentem dała się sprowokować, chociaż Zatorski nie był i nie jest warty jej nerwów.
  - Naprawdę? A wydawał się taki miły... – rzekła dziewczynka, gramoląc się na fotelik samochodowy. – Dobrze, że tata jest twoim mężem. On nigdy cię nie skrzywdzi, bo to poczciwy facet, prawda?
           Matka z uśmiechem pokiwała głową, a następnie dokładnie sprawdziła zabezpieczenie i zasiadła za kierownicą wiśniowego Nissana. Szybkie zakupy, które zrobiła w osiedlowym dyskoncie z wielkim, uśmiechającym się owadem w szyldzie, pamiętała jak przez mgłę. Do koszyka wrzuciła najpotrzebniejsze rzeczy, nie zwracając nawet uwagi na rzeczy, które od czasu do czasu dokładała Jaśminka. Musiała porozmawiać z Wojtkiem, który oprócz tego, że był jej mężem, był również najlepszym przyjacielem. A sprawa nagłego pojawienia się Zatorskiego dotyczyła również jego. Gdyby Paweł dowiedział się, że po świecie chodzi jego maleńka kopia, mógłby zażądać praw do dziewczynki i zburzyć tym samym ład, który od kilku lat panował w ich życiu. Chociaż Agata sama w to nie wierzyła…
  - Jesteśmy! – wrzasnęła Minka, wbiegając do mieszkania. Od progu uderzył je zapach spaghetti ze świeżych pomidorów, które było specjalnością Małeckiego. – Gdzie jesteście?
  - Salon – odkrzyknął jej Wojtek, pomiędzy kichnięciami. Agata ściągnęła z córki kurtkę, czerwone szpilki zamieniła na wygodne kapcie i ruszyła w stronę pomieszczenia, w którym przebywała jej rodzina. Wojtek wyglądał znacznie lepiej niż rano – leki widocznie zaczęły działać.
  - Jak się czujesz, kochanie? – zapytała, kładąc dłoń na czole męża, które miało normalną temperaturę.
  - W porządku – uśmiechnął się do niej i pogłaskał po głowie córeczkę, która przylgnęła do jego torsu. – Puściło mnie około dziesiątej. Zrobiłem też obiad, który mimo mojego stanu, o dziwo!, nadaje się do jedzenia – puścił jej oczko, uśmiechając się szelmowsko, a następnie wydmuchał nos w chusteczkę higieniczną.
  - Minka, idź umyć rączki i pokaż Kapslowi co robiliście dzisiaj w przedszkolu. Mamusia musi porozmawiać z tatą – odprowadzili dziewczynkę wzrokiem, a gdy Minka i jej kudłaty przyjaciel zniknęli za drzwiami, Agata wzięła głęboki oddech. - Wrócił.
  - Wrócił...? – dopytał Małecki, unosząc brew.
  - Paweł. Tata Miny.
  - Agata, przecież ja jestem jej tatą – Wojtek wyprostował się i chwycił żonę za rękę. - Nie martw się, nie dam mu po raz kolejny cię skrzywdzić. Nie po to przez lata wykonaliśmy tak wielką pracę, by teraz ten dupek zniszczył nam, to co budowaliśmy przez ten cały czas - powiedział spokojnie, ścierając kciukiem, słoną kroplę, spływającą po policzku żony. - Pamiętasz, co powiedziałem ci, gdy się poznaliśmy? Pamiętasz ten mroźny, grudniowy wieczór, kiedy siedzieliśmy w twojej kawalerce, popijając sikacza za dychę i zajadając mrożoną pizzę? - blondynka kiwnęła głową. - Powiedziałem wtedy, że nie obiecuję ci, że o nim zapomnisz. Nigdy nie zapomnisz, bo nieświadomie dał ci najpiękniejszą istotę na świecie, ale nauczysz się żyć z tą świadomością, że to, co było między wami, jest już za tobą. Nie obiecywałem ci, że już nigdy nie będziesz o nim myślała. Powiedziałem, że owszem - będziesz, ale ze spokojem... Obiecywałem ci, że nauczysz się żyć bez niego. I nauczyłaś się, bo miałaś dla kogo. Jesteś mamą najcudowniejszej dziewczynki na świecie i żoną faceta, który kocha cię bezgranicznie - Wojtek zamilknął na chwilę i przełknął głośno ślinę. - Być może będzie chciał do ciebie wrócić...
  - Wojtek...
  - Nie przerywaj - powiedział, przykładając palec do jej ust. - Powiedz mi tylko słowo... Że chcesz odejść... Ja nie będę cię zatrzymywał, bo wiem, że taka miłość, jaką go darzyłaś, być może nadal darzysz, ale nawet o tym nie wiesz, zdarza się tylko raz w życiu.
  - Kocham cię, Wojtek - powiedziała, czując dwie słone krople, spływające po jej policzkach. - Ty psycholu... Nie mów nigdy takich rzeczy - wpiła się w usta małżonka, czując, że Pan Bóg zesłał go na Ziemię z myślą o niej.
  - Znowu się całujecie? Bleee... - Jaśmina stała w progu z rękoma opartymi o biodra, krzywiąc się jak przy jedzeniu cytryny. 


,,czas nie jest lekarzem -
czas jest mordercą"


           Jeszcze przez kilkanaście sekund wpatrywał się w miejsce, gdzie przed momentem zniknęła Pawłowska ze swoją pociechą. W życiu nie pomyślałby, że Agata nadal mieszka w Bełchatowie; przecież zawsze narzekała na małe miasta, znacznie lepiej czując się w ogromnych metropoliach. Do Bełka przeprowadziła się tylko i wyłącznie, żeby być przy nim. A on nie potrafił tego docenić...
  - Paweł, wszystko dobrze? - usłyszał głos Kłosa i odwrócił się, by spojrzeć na kumpla, który przyglądał mu się badawczo.
  - Szczerze?  Nic nie jest dobrze - mruknął Zatorski, i wychodząc przed budynek przedszkola, zasiadał  na niskim murku.
           Wszystkie wspomnienia odżyły; przelatując mu przed oczyma jak przyśpieszony film. Znów był tym samym dwudziestolatkiem, który dostał od losu życiową szansę. Znów był tym samym chłopakiem, który musiał zdecydować co jest dla niego ważniejsze; dziewczyna czy kariera? Znów był tym samym chłopakiem, który za namową rodziców i managera, wybrał grę w prestiżowym, zagranicznym klubie, bo wydawało mu się, że jeszcze kiedyś przyjdzie taki dzień, gdy pozna kobietę, która zajmie miejsce jego Agatki.
           Agatka… Nigdy nie potrafił powiedzieć do niej inaczej, niż w ten sposób. Zawsze była jego Agatką, którą staranował w drzwiach pierwszego dnia nauki w jednym z łódzkich gimnazjów. A kiedy weszła do gabinetu od języka polskiego i zarzuciła do tyłu swój długi, słomkowy warkocz, totalnie oszalał i już wiedział, że ta dziewczyna będzie kiedyś matką jego dzieci. Była piękna i jak się okazało - niezwykle inteligentna. 
           Czasami myślał, że te wszystkie niepowodzenia w życiu prywatnym, były karą za to, że tak bardzo skrzywdził najcudowniejszą dziewczynę na świecie. Bo przecież przez swoją decyzję, zmienił bezpowrotnie życie dwojga osób.  Ileż to razy chciał spakować wszystko i rzucić ten cały Trydent, by wrócić do Agatki, by ponownie wtulić się w jej ramiona, mówiąc, że nic bez niej nie ma sensu? Ileż to razy pisał do niej maila, w którym chciał wyjaśnić dlaczego zachował się tak niedojrzale? Przecież gdyby został, byliby pewnie małżeństwem, a ta mała dziewczynka – Jaśminka, mogłaby być nawet jego córką…
           Gdyby tylko został…
  - Chcesz pogadać? - Karol klapnął obok libero.
  - Spotkałem kogoś z przeszłości i nie wiem, czy będę potrafił poradzić sobie z tym – odparł Zatorski, chwytając patyk, którym następnie zaczął rysować po piasku jakieś niezidentyfikowane kształty.
  - Mówisz o Agacie…? – dopytał środkowy, widząc jak Paweł drętwieje, gdy wspomniał imię dziewczyny. – Widziałem jak rozmawialiście chwilę, a potem za nią wyszedłeś.
  - Znasz ją? Znasz Agatę Pawłowską?
  - Teraz nazywa się Małecka. Pewnie, że znam; jakiś rok temu Małeccy wprowadzili się do mojej klatki. Właściwie mieszkamy drzwi w drzwi. Jej mąż, Wojtek, jest grafikiem komputerowym. Ogarnia naszą klubową stronę na tyle dobrze, że zatrudniliśmy go z Wroną przy naszym projekcie – Karol wzruszył ramionami. – Musiałbym podpytać Olę; od czasu do czasu spotyka się  z Agatą na kawie. A ty skąd ją znasz?
  - Byliśmy ze sobą przez kilka lat - Paweł wziął głęboki oddech. - Kiedy pojawiła się propozycja z Trentino, musiałem wybrać. Rodzice i manager nalegali, żebym do Włoch pojechał sam, bo Agatka mogłaby odciągać mnie od treningów i całkowitego poświęcenia się grze. Ten dwudziesty kwietnia, kiedy to odszedłem od niej, będzie chyba najbardziej znienawidzonym przeze mnie dniem do końca moich dni - ukrył twarz w dłoniach, czując falę gorąca oblewającą jego ciało. - Agatka raczej nie będzie chciała ze mną rozmawiać, ale ja muszę ją przeprosić. Muszę wytłumaczyć. Bo ja już nie wiem, jak mam dalej z tym żyć?
  - Spróbuję ci pomóc.


_________________________

Nie podoba mi się to wyżej. A przynajmniej druga część.
Następna część będzie lepsza, obiecuję!

ask                            facebook                           39091085

4 komentarze:

  1. AAAAAAAALE się zrobiło nostalgicznie, Coraz bardziej szkoda mi Pawła. A Agata bardzo dobrze trafiła :)
    p,
    G

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie się tam podoba, nawet bardzo :D dopiero tu trafiłam i już w ciągu 15 minut nadrobiłam wszystko :D cuuuuudooo <3 na pewno będę wpadać tu częściej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wojtek jest taki kochany... Naprawdę!
    Zati, oj Zati... Trzeba było kierować się sercem, a nie rozumem... Żadne kontrakty ani pieniądze świata nie zastąpią miłości i obecności drugiej osoby - osoby, bez której rzeczywisty świat nie istniał... Czy jest mi go szkoda? Chyba nie... Bo skoro nie potrafił się sprzeciwić rodzicom i menagerowi, skoro nie potrafił postawić na swoim, to jest dupa, a nie facet. Agata jest teraz szczęśliwa, tworzy kochającą się rodzinę z córką i Wojtkiem, a moment pojawienia się Zatorskiego w bełchatowie, był chyba najmniej odpowiedni z możliwych...
    Sytuacja skomplikowała się do tego stopnia, że Małecki pracuje w Skrze... I jeszcze Ola Kłosowa kumpluje się z Agatą... Olaboga co tu się będzie wyrabiac... ?
    Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nowy rozdział ???? Czekam niecierpliwie :-)

    OdpowiedzUsuń