Ból
Agata Pawłowska - Małecka, 25 lat
Agata Pawłowska - Małecka, 25 lat
Kiedyś powiedziałeś, że wszystko minie, oprócz naszej miłości. Kłamałeś.
Teraz ja skłamię, że o Tobie zapomniałam.
Teraz ja skłamię, że o Tobie zapomniałam.
Pocieszenie
Wojtek Małecki, 29 lat
Wojtek Małecki, 29 lat
Żeby zostać ojcem, wystarczy mieć jądra. Żeby zostać tatą, trzeba mieć jaja.
Czegoś jeszcze nie rozumiesz?
Czegoś jeszcze nie rozumiesz?
Wspomnienie
Paweł Zatorski, 25 lat
Paweł Zatorski, 25 lat
Tak bardzo chcę Cię pocałować, że gryzę się we własny oddech.
Przypominajka
Jaśmina Paulina Małecka, 4 lata
Jaśmina Paulina Małecka, 4 lata
Drugi tata znaczy tyle, co drugi prezent na urodziny czy jak?
Chyba każdy,
kto znał tę dwójkę był pewien, że łączące ich uczucie, było takim na całe
życie. Bo gdzie była Aga, tam był i Paweł. Znajomi żartowali czasami, że nawet
do toalety chodzą razem, bo nie sposób było ich od siebie oddzielić. Znali się właściwie od zawsze i od zawsze łączyło ich
wielkie uczucie. Miłość w najprostszej postaci. Ta odbierająca dech w piersiach, paraliżująca, a jednocześnie podniecająca miłość. Gdy Paweł wylewał hektolitry potu, jego ukochana siedziała na
trybunach i robiła zdjęcia do szkolnej gazetki. Gdy libero dostał się do
spalskiego SMSu, w każdy piątek od godzinie 15:45, dziewczyna czekała na niego
na dworcu PKP, a w niedzielne popołudnie wycierała łzy w rękaw jego bluzy, a on
szeptał jej do ucha słowa pełne miłości. Miliony wymienionych esemesów, setki przegadanych minut, dziesiątki romantycznych listów, zostawianych w drzwiach mieszkania.
Taka miłość zdarza się raz w życiu…
Dzięki swojemu talentowi i uporowi, chłopak szybko został dostrzeżony przez
najlepszych polskich szkoleniowców, dzięki czemu stał się zawodnikiem Młodej
Ligi i jednym z najbardziej perspektywicznych zawodników młodego pokolenia. Ona zawsze mocno ściskała za niego kciuki, często zawalając zajęcia, żeby
tylko móc mu kibicować. Nieważne czy grał mecz w Gdańsku czy w Bydgoszczy- zawsze wsiadała w pociąg i ściskając jego klubową koszulkę, zdzierała gardło, jako jedyna kibicka jego drużyn na hali. Wierzyła w niego jak nikt i zawsze okazywała wsparcie, szczególnie wtedy, gdy coś mu nie wychodziło i chciał rzucić to wszystko w diabły.
Już w wieku piętnastu lat mieli wszystko dokładnie zaplanowane; trójka
dzieci, dom z ogródkiem i wielką, otwartą kuchnią, pachnącą ziołami, pies i
morze miłości, w którym tonęliby każdego wieczora. Wszystko tak nierealnie
idealne, budzące uśmieszki wśród kolegów. Zawsze wiedzieli, że najzwyczajniej w świecie im zazdroszczą; każdy przecież tak naprawdę marzył o takim uczuciu.
A kiedy w końcu udało mi się razem zamieszkać w wynajętym mieszkaniu,
dziewczyna nie posiadała się z radości. Cieszyła się namiastką tego, co czeka
ich w przyszłym, wspólnym życiu. Każdego wieczora, siadali razem w ich małej, łódzkiej kawalerce i opowiadali sobie, o tym, co działo się wciągu mijającego dnia. Potem Paweł podpisał kontrakt ze Skrą, co było spełnieniem jego marzeń. Zamieszkali wtedy razem w jego klubowym mieszkaniu, tuż obok Energii i nawet nie przeszkadzało jej to, że codziennie musiała dojeżdżać do Łodzi rozklekotanym PKSem. Była przy Pawle i tylko to się liczyło.
Z czasem dziewczyna zauważyła, że coś między nimi się zmieniło; Paweł nie okazywał jej uczuć z tak wielką pasją, jak miało to miejsce, gdy zamieszkali razem, a po powrocie z treningu, jadł obiad i zasypiał z pilotem w dłoni. Przez moment pomyślała, że to wina tego, że jest najzwyczajniej w świecie przemęczony; gra w najlepszej drużynie Plusligi kosztowała go wiele zdrowia i siły. Tym bardziej, że następnego dnia wieczorem mieli grać finał, więc stres i presja były jeszcze większe niż zwykle.
- Paweł, co jest? - zapytała,
siadając na wprost chłopaka, który od dłuższego czasu wpatrywał się w bezruchu
w punkt nad telewizorem. Nie wytrzymała tej ciszy, która kiedyś przecież im się nie zdarzała. Tęsknota za tym, co było, stała się wręcz paraliżująca. Podświadomie czuła, że coś między nimi się zmieniło, nie wiedziała jednak, co jest tego powodem? Przecież w ostatnim czasie rozmawiali tak mało, że nie mogłaby przegapić ich kłótni. - Martwisz się jutrem? Spokojnie, przecież gramy u siebie, więc będzie o wiele łatwiej, aniżeli na wyjeździe...
- Musimy porozmawiać, Agata - łaskawie spojrzał na nią. Wiedziała, że zaraz wydarzy się coś nieprzyjemnego; Paweł nigdy nie mówił do niej pełnym imieniem. Wzięła głęboki oddech i spojrzała w te jego piękne, niebieskie oczy, które tego wieczora były nieco zamglone.
- Co się stało?
- Ja już tak dalej nie mogę...
Jesteśmy tak długo razem, że po prostu się znudziłem... Nie kocham cię już, to
tylko przyzwyczajenie. Wyjeżdżam do Włoch. Trentino miało dla mnie super
ofertę, której byłoby grzechem nie przyjąć.
Taka miłość zdarza się raz w życiu...
_____________________
Coś kilkuczęściowego.
zachowanie takie bardzo nie-pawłowate* .*
OdpowiedzUsuńJakaś tak niebezpiecznie znajoma wydaje mi się być ta sytuacja... I niezidentyfikowane do opisania uczucie, kiedy gdzieś tam w podświadomości zapala się czerwona lampka: "to o mnie." ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, co zrobić, gdy miłość wygaśnie i przerodzi się w swoistego rodzaju przyzwyczajenie? Liczę na jakieś konstruktywne porady spod Twej ręki. ;)
ściskam, Bejb i czekam na dwójeczkę z muzyczką! :*